sobota, 31 października 2015

Pławniowice skąpane w jesiennych barwach...

Witajcie!

I znów będzie krótko. Bo i czas szczególny...
A jesień wokół taka piękna, złocista, słoneczna...
Tylko czasu brak na uwiecznienie jej na zdjęciach. Te, które publikuję w poście, wygrzebane z poczekalni sprzed roku... Koniec października był wówczas równie ciepły i kolorowy.
Zapraszam na spacer do Zespołu Pałacowo - Parkowego w Pławniowicach.
O tej przepięknej perełce, mieszczącej się niedaleko Gliwic, napiszę więcej w specjalnym poście.

.
A dzisiaj tylko krótka informacja.


Zespół Pałacowo - Parkowy w Pławniowicach znany jest jako pałac Ballestremów.
Znajduje się on we wsi sołeckiej Pławniowice w powiecie gliwickim - województwo ślaskie.


Polecam tę perełkę na weekend. Być może listopad też zaskoczy nas jeszcze piękną i słoneczną pogodą...


Obiekt jest naprawdę duży i niezwykle imponujący.



























Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
W nadchodzących dniach, podobnie jak Wy, będę pamiętać o Tych, którzy już odeszli...
Życzę spokojnego czasu pełnego refleksji.

Na  moje ulubione blogi zawitam dopiero po weekendzie.

Zdjęcia pochodzą z października 2014 roku.


Sweter: F&F
Topik: Orsay
Spodnie: lokalny sklep
Szalik: lokalny sklep
Torba: Avon
Buty: CCC
Naszyjnik i bransoletka: Rossmann



piątek, 23 października 2015

Biel i niebieskości - mój azyl wspomnieniowy... Grecja kontynent po raz kolejny...

Witajcie!

Policzyłam, że postów z Grecji mogłabym opublikować jeszcze przeszło trzydzieści: niedokończone wspomnienia z kontynentu z wcześniejszych lat, z wysp Rodos, Symi, Korfu i tegoroczne z kontynentu.
Będę więc nadal serwować Wam Grecję, bo wspomnienia o Niej to mój azyl...
Postaram się przeplatać posty z Grecji wspomnieniami z Dominikany, Wysp Kanaryjskich oraz innych miejsc Europy. :)
Niestety, moja doba nadal jest bardzo krótka, dlatego dzisiaj kolejny "spacerowy" post.



W miejscowości, w której znajdował się nasz hotel, podczas spaceru odkryliśmy przepiękny kościół prawosławny.


Zawsze mam w torbie chustę lub cieńki szalik, by w razie potrzeby okryć ramiona.


Postanowiliśmy nie tylko zwiedzić kościół, ale także posłuchać pieśni śpiewanych podczas nabożeństwa.
To co nas zawsze wzrusza, to niepowtarzalna atmosfera, z jednej strony niebiańskie wręcz śpiewy, a z drugiej jakaś swoboda, zupełnie inny duch nabożeństwa.


No i wnętrze, które nie może nie zachwycać... Przynajmniej nas - zakochanych w Grecji.








Po nabożeństwie wszyscy uczestnicy częstowali się chlebem i ciastem, które czeka przygotowane w koszyczkach na zewnątrz świątyni..
Obok mnie widoczny proporzec z godłem Greckiego Kościoła Prawosławnego.


I znów przez moment poczułam się jak Greczynka...


Piękne jest to, że nikt po nabożeństwie od razu nie pędzi do domu. Grecy rozmawiają ze sobą, żartują, częstują się ciastem, nikt się nie śpieszy... I to jest cudne...


Mojemu M też udzieliła się grecka idylla... Grecy uśmiechali się do nas, częstowali nas ciastem.


Obok każdego kościoła znajduje się woda dla ochłody lub do picia...



A kościół wyglądał nieziemsko na tle niebieskiego nieba...


Pięknie, prawda?




Mati to mała miejscowość turystyczna, w zasadzie wioska. Byliśmy mile zaskoczeni, że znajduje się w niej tak okazała świątynia.


To zdecydowanie moje klimaty. Moim celem, marzeniem jest zwiedzenie jak największej ilości miejsc w Grecji, zarówno na wyspach, jak i na kontynencie.


I tak kolejny raz otulona biało - niebieskimi wspomnieniami, planuję w marzeniach następną wyprawę do Grecji... To pozwala mi zamknąć trudny za mną tydzień i zaczerpnąć energii na nowy...


Pozdrawiam bardzo ciepło i serdecznie wszystkich odwiedzających.
Na moich ulubionych blogach będę dopiero w przyszłym tygodniu. Na pewno do Was dotrę. :)
Życzę miłego weekendu.

Sukienka z lnu: Emporio
Szalik: lokalny sklep
Naszyjnik: Camaieu
Bransoletka: lokalny sklep
Torba: Hurtownia włoskich torebek
Sandały: CCC